mróz i oparzenia

Mimo, że sobota minęła w plusowej temperaturze, potem wszystko się zmieniło. We wtorek rano po ulicach Krakowa jeździło (optycznie rzecz biorąc) najwyżej 1/4 zmotoryzowanej populacji. Albo może mniej. Niestety mróz zabił także moją Almerę. Utknąłem pod blokiem. Musiałem wspomagać się bardzo pomocnym Mateuszem (pewnie to czytasz, więc ponownie: dziękuję). Ale to nie wystarczyło, bo przy … Czytaj dalej mróz i oparzenia